niedziela, 20 stycznia 2013

ROZDZIAŁ XVIII Masz w sobie coś




Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wróć. To było walenie do drzwi, któremu towarzyszyły krzyki. Ostatkami sił zwlokłam się z łóżka, bo wiedziałam, że „ten ktoś” nie ustąpi. Po głosie bardzo dobrze poznałam- Igła. Otworzyłam i zobaczyłam minę przejętego Libero.


- Co się stało? Świat się kończy czy jak?


- Nitka! Niteczka! Nitunia! Jak dobrze Cię widzieć!- i zamknął moje ciało w mocnym uścisku


- Krzysiu, spokojnie. Udusisz mnie zaraz


- Przepraszam kochanie moje! Słońce najdroższe!


- Igła…? Wszyscy w domu zdrowi…?


- Jak najbardziej! Nie mogę się już cieszyć na Twój widok?


- Jasne że możesz, ale jeśli tak wygląda powitanie mnie, to jak przywitasz swoją żonę po przylocie?


- O to się nie martw, mam swoje sposoby- poruszył brwiami a ja zaśmiałam się serdecznie


- Ej Krzysiu, Krzysiu w to nie wątpię. Teraz na poważnie, co Cię do mnie sprowadza?


- Wylot


- Jaki wylot?


- Do Polski! Heloł?? Trybisz Ty coś dzisiaj?


- Ach tak! No to kiedy wylot?


- Za dwie godziny jedziemy na lotnisko


- Że co? Jak to? To która jest godzina?! Ja nie zdążę się spakować!


- Spokój Jeziorska! Zdążysz! A z tego co widzę to koło drzwi są walizki- mniemam że Twoje


- Jezu Ignaczak kocham Cię miłością wielką za ten spokój i opanowanie! Nie wiem czy ktoś Ci to mówił ale złoty chłop z Ciebie!


- Żona mi to co noc powtarza a poza tym to Winiarski- odpowiedział mi z dużym uśmiechem nieświadomy niczego. W momencie posmutniałam i przypomniałam wczorajszy wieczór… Oczy znów zaczęły robić się mokre… Krzysiek to zauważył i od razu zareagował:


- Nitka? Co jest? Co on Ci zrobił?


- Czytasz w myślach czy jak?- wysiliłam się na uśmiech- Nic mi nie zrobił… chyba..


- To opowiadaj!


I takim oto sposobem zyskałam dobre 150 złotych za wizytę u psychologa. Libero czuł się świetnie w tej roli i skutecznie starał się poprawić mi humor. Opowiedziałam mu nawet o akcji z ciążą i zdałam sobie sprawę, że dręczą mnie niezłe wyrzuty sumienia z tego powodu. Krzysiek poradził mi coś bardzo mądrego… Wymagało to tylko rozmowy z Winiarskim. Tylko albo aż…


Mówiłam sobie, że nie będę się za nim uganiać! Obiecywałam to sobie ale moje plany dały w łeb…

W autobusie i samolocie siedziałam sama i obmyślałam plan pt. „Adios wyrzutom sumienia”. Z Bartmanem wymieniliśmy tylko krótkie "cześć".


Do domu wracałam pociągiem. Z Okęcia do mojego mieszkania w Częstochowie około 2 godziny drogi. W moim przedziale siedziały jakiś moherowe berety plotkujące o tym jak to Kazek ze Ździskiem schlali się przed Biedronką tanim winem. No way! Nie mogłam tam dłużej wytrzymać…


Po 10 minutach miałam dość i wyruszyłam na poszukiwanie jakiegoś innego miejsca. Szarpiąc się z moimi walizkami, depnęłam komuś obcasem w buta. Z ust poszkodowanego wydało się ciche przekleństwo a mnie sparaliżowało. Usłyszałam TEN głos, odwróciłam się i zobaczyłam Michała z nietęgą miną. Najwyraźniej nie spodziewał się że może mnie spotkać w pociągu, jeszcze w takich okolicznościach. Ja zresztą tak samo.


- Przepraszam, nie chciałam- wydukałam


- Nic się nie stało.


- Michał, musimy porozmawiać.


- Miałem mówić to samo- zaśmialiśmy się. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam się spokojnie i bezpiecznie. Tylko On dawał mi to, o czym marzyłam …


- Wracasz do domu?


- Tylko po swoje rzeczy. Nie chcę tam dłużej mieszkać…


- To wpadnij do mnie jutro, jak możesz.


- Jeśli Ci to nie sprawi problemu to przyjadę jeszcze dzisiaj


- Jasne. A co z Olim?


- Pierwsze muszę znaleźć mieszkanie…


- Jak chcesz, to możesz zatrzymać się u mnie. Mam duże mieszkanie.


- Pomyślimy.


Całą podróż przegadaliśmy i w dobrych humorach udaliśmy się w zamierzone miejsca. Michał do siebie a ja do siebie.

Wchodząc do mieszkania, cieszyłam się że za parę godzin Michał będzie ze mną. Ta myśl trzymała mnie przy życiu…


Zaczęłam wdrażać plan „Adios wyrzutom sumienia”. Ogarnęłam mieszkanie, zmieniłam pościel, ugotowałam kolację… No dobra, zamówiłam kolację i postarałam się o romantyczny nastrój…


Całe mieszkanie wypełniłam świecami-łącznie z łazienką.


O 20.34 zadzwonił dzwonek. Ubrana w czerwoną sukienkę poszłam otworzyć drzwi. Stukot szpilek dodawał mi pewności siebie. Bałam się ale jednocześnie wierzyłam swojemu wdziękowi. Michał z szerokim uśmiechem przeszedł przez próg mieszkania. Chyba przypadło mu do gustu.


- Ładnie mieszkasz


- Dzięki


Miał na sobie śliczny niebieski T-shirt, który jeszcze bardziej podkreślał Jego nieprzyzwoite oczy!


- Misiek, przepraszam, że tak naskoczyłam na Ciebie, nie miałam prawa a moje domysły i przypuszczenia… no wiesz… zostały tylko domysłami, swoją drogą na całe szczęście.


- Nie ma sprawy, ja też zachowałem się jak skończony palant zostawiając Cię wtedy samą. Nie wracajmy do tego.


- Popieram. Chodź, zrobiłam kolację- popatrzył na mnie ze zdziwieniem


- Zrobiłaś?


- Michale Winiarski, nie interesuj się tak- zaśmiałam się szczerze a on mnie przejrzał


Po kolacji wkładałam naczynia do zmywarki a Michał nalewał nam szampana. Usiadłam mu na kolanach i złączyliśmy się w pocałunku


- Tak bardzo mi Ciebie brakowało…


- Miło słyszeć Niteczko- przytulił mnie do torsu a ja poczułam się jak mała dziewczynka. W myślach dziękowałam Bogu <i Ignaczakowi> za tą całą sytuację.


- Na pewno nie zostaniesz na noc?


- A co będziemy robić w nocy?


- Coś głośnego i wspaniałego?


- Jeśli tak to zostaję. Z miłą chęcią!


- Ej Winiar, Winiar… Ty jednak masz w sobie coś i strasznie mnie pociągasz…! Ale zdecydowanie lepiej wyglądałbyś bez tej koszuli i…


- Nie gadaj tyle- zamknął mi usta pocałunkiem, wylądowaliśmy w sypialni. Szczegółów nie będę zdradzać. Potem była kąpiel… długa kąpiel. Nad ranem, wyczerpani i przytuleni do siebie zasnęliśmy na łóżku. A ja byłam najszczęśliwszą kobietą na Ziemi!




_______________________________
Jak Wam się podoba Miśki moje...? :)



9 komentarzy:

  1. Igła kochanie jak to dobrze, że postanowiłeś zainterweniować i sprawić żeby ta dwójka znowu była razem :D Wyobraziłam sobie Miśka w niebieskiej koszuli i już więcej nic nie napiszę, bo się rozpływam *-* Czekam z niecierpliwością na następny rozdział a ten był świetny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuuwa, na takie mieszkanie to mnie chyba nigdy nie będzie stać. :D
    Jak to dobrze, że między nimi wszystko wróciło do normy. W końcu unikanie rozmowy w takiej sytuacji jest zdecydowanie nie na miejscu. A Igle Faustyna może tylko całować stópki! :D
    Dobra, a co ze Zbysiem? Tę sytuację też powinni sobie wyjaśnić.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i w końcu znów są razem aww :D No i upojna noc musi być, taki sex na zgode. Jakos mi się skojarzyło hah. A mieszkanie cudownee *.*
    Oczekuje kolejnego rozdziału i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam z poślizgiem, ale przeczytałam :) Cieszę się, że dwójka zakochanych znowu jest razem ;) Aż się ciepło na sercu robi. Wpadnij do mnie na nowy rozdział http://ski-not-alone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. http://male-jest-wredne.blogspot.com/ ----> Zapraszam na 11 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O, jak dobrze, że się ułożyło jakoś :)
    Igła to jednak zawsze wie co powiedzieć.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Tymczasem zapraszam do mnie na czwórkę :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak i jeszcze raz tak! W końcu wszystko dobrze. Wkręciłam się strasznie w tę historię i bardzo mi się podoba! Pozdrawiam, a Daniel zaprasza na trójeczkę http://niegrzeczny-siatkarz.blogspot.com/2013/01/trzeci.html :) Pozdrawiam. A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na piąty rozdział :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. http://male-jest-wredne.blogspot.com/ ---> Zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń