poniedziałek, 31 grudnia 2012

ROZDZIAŁ XII A chuj z tym




To miała być nasza ostatnia wspólna noc w Spale… Chłopaki jadą przecież do Londynu na igrzyska… Mogłam lecieć razem z nimi ale kłótnia z Winiarem uniemożliwiła mi podjęcie jakiejś racjonalnej decyzji… Ale słowo się rzekło… Była godzina 5.30 a ja nadal nie spałam… dręczyło mnie to, że jedyni ludzie którzy akceptują mnie i mój charakter za kilkanaście godzin będą już bardzo daleko ode mnie. Może jeszcze o tym nie wiecie ale Ja, Faustyna Jeziorska pierwsze robię a potem myślę… i Tak też było i tym razem. Momentalnie wstałam z łóżka zsuwając szlafrok z ciała i wybiegłam z pokoju. Moim genialnym pomysłem było odwiedzenie pana Andrei i oznajmienie mu, że jednak chce jechać na te Igrzyska! Nie wiedziałam tylko w którym pokoju on mieszka???!! Zapukałam do pokoju Możdżonka aby uzyskać tę jakże cenną informacje.


- Hej Marcinku. Który pokój zajmuje trener?


- Nitka? Co Ty tu robisz o tej godzinie?!


- No stoję!


- Dobra… nie wnikam, 315. Ale on śpi!


- A chuj z tym! Dobranoc!


Podeszłam pod owy pokój i zapukałam… Raz, drugi, piąty…


- Nitka…? Co Ty tu…- zatrzymał wzrok na moim „stroju”… Osz kurffa! Ja jestem prawie nago!!


- Panie Trenerze bo ja chciałam tylko zapytać czy mogę jednak jechać z wami do tego Londynu???


- O tej godzinie??? Jest 6 ?


- 5.30


- Dobrze Słońce, załatwione, ale idź się ubierz bo chłopaki dostaną zawału jak Cię zobaczą. Dobranoc- powiedział z ogromnych śmiechem


- Kolorowych Trenerze i dziękuję!


Wróciłam i znowu położyłam się do łóżka tym razem w dobrym humorze.


Rano, chłopcy byli już na treningu. Zastałam tylko kartkę na stoliku z której dowiedziałam się że Michał pojechał zawieźć Oliego do babci na czas IO.


Ja musiałam ogarnąć się i wrócić do mieszkania po nowe ubrania. Miałam mało czasu… Zbiórka pod Spalskim ośrodkiem miała być o godzinie 18. Byłam uradowana! Nie mogłam się doczekać tamtej atmosfery i w ogóle… Dotarłam szczęśliwie na miejsce i ledwo taszcząc za sobą walizki podeszłam do czekającego na nas autobusu. Zajęłam miejsce obok Bartmana, na uszy założyłam słuchawki z których popłynęła dobra muzyka i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza…


Obudzili mnie pod lotniskiem a ja z dużą poduchą z kotem weszłam na płytę lotniska… Wyglądało to pewnie dość komicznie… Kobieta, dorosła z mocnym makijażem i w dziesięciocentymetrowych obcasach z wielkim kotem pod pachą… pozostawię to bez komentarza…


Usiadłam z Winiarskim i byłam tak zaspana ze znowu zasnęłam… Po za seksem i śmiechem to było jedno z moich ulubionych zajęć…




_____________

Witam Was w nowym 2013 roku;)
Życzę samych przyjemnych chwil w życiu siatkarskim oraz prywatnym :*
Rozdział dedykuję mojej ukochanej przyjaciółce Angeli  z którą spędziłam niezapomnianego Sylwestra z Polsatem! :D


piątek, 28 grudnia 2012

ROZDZIAŁ XI Opanuj się bo Ci stanie!




- Myślę, że to nie jest dobry pomysł.


- Ale jak to…? Chłopcy Cie potrzebują! I ja też! Ty dajesz im siłę!


- Dziękuję i miło że Pan o mnie pomyślał ale nie mogę na to przystać. Przepraszam.


- Nie no nie masz za co. Do niczego Cie nie zmuszę. Dobrej nocy


- Dziękuję! Panu również- uśmiechnęłam się serdecznie i wróciłam do pokoju Bartmana.


Michała nie chciałam widzieć.


- Hej Zbysiu… mogę u was spać?? Pliss


- Jasne Słomko. Służę nawet masażem…. erotycznym


- I takiego właśnie Zbysia lubię najbardziej, ale wiesz niestety nie skorzystam. Dzisiaj kto inny mnie już wymasował


- Guma! Od początku wiedziałem że on się do ciebie klei!


- Spoko Zibi. Zrobili to profesjonaliści!


- czyli nikt od nas?


- Jeżeli mówiąc nas masz na myśli reprezentacje to nikt od was- odpowiedziałam ze śmiechem


- I nikt ze szkoleniowców?


- Bartman!!! Ogarnij się! A jeśli nawet to co??


- Bo ja chciałem- oznajmił z miną kota ze shreka


- Jak na ten moment to możesz pożyczyć mi jakąś koszulkę żebym mogła w niej spać


- A nie lepiej bez…?


- Bartmanie!!!


- OK. już daję


I tak oto ostudziłam jego „na chama” otwierający się rozporek. Po kąpieli ułożyłam się w jednym z łóżek- najprawdopodobniej należącym do Bartmana. Dziku już spał <tak, nie u Michała…> a Zibi wyłonił się i wpatrywał się we mnie głupim spojrzeniem …


- No chyba nieeee…!


- Nie. Znaczy tak. Znaczy o co chodzi Zbyniu?


- Gdzie mam spać?


- Idź do Kruszyny!


- Nie ma mowy!- i rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. A Niteczka ma straszne łaskotki! Zaczęłam się chichrać jak opętana! Dziku spał jak suseł i nawet zbytnio się nie ruszał! A ja darłam się i darłam… Usłyszeliśmy pukanie do drzwi


- Zbigniewie, ktoś puka!- przestał na chwile wygłupy


- Nie mów tak do mnie- i zaczął od początku


- Zbyszek!!! Opanuj się bo Ci stanie!


I w tym momencie wpadł do pokoju mój Apollo!! Zastał na s dość dwuznacznej sytuacji… Ja w Zbyszkowej koszulce a on leżący na mnie… i jeszcze te krzyki…


- O… sorry. Chciałem pogadać z Faustyną ale widzę że wam przeszkadzam…


- Nie no coś Ty my tylko tak się… bawimy- powiedziałam zanim skończył poprzednie zdanie.- Więc o co chodzi?


- Chciałem pogadać… no wiesz…


- Dobra to chodźmy na dwór


Wstałam z łóżka ale Zibi przyciągnął mnie do siebie i powiedział na ucho: „szykuj bieliznę”- zignorowałam <:D>


- Nitka, ja już tak nie mogę! Wiem że spierdoliłem sprawę ale to dla Oliego… Przepraszam… Mały nie daje rady bez Ciebie!


Nie bardzo myślałam nad tym co mówi bo a) patrzyłam w jego niesamowite oczy b) zachwycałam się bielą jego zębów i c) myślałam którą bieliznę wybrać


No kurcze i jak tu takiemu odmówić przeprosin…


- Nie ma sprawy- Nitka jesteś zbyt uległa!!


- Ale wróć do nas na noc bo Oliwier wariuje i ni chce spać i nawet taki złoty chłop jak Krzysiek już nie daje mu rady!


- Okey ale wcześniej będę musiała coś jeszcze załatwić… Ale może jak Oli zaśnie


- Królowo… ratujesz mi du… tyłek


No i to mi się podoba!!


Wróciłam do pokoju uspałam Młodego jakąś durną bajką i wybrałam pierwszą lepszą, czarną bieliznę. Weszłam do łazienki przebrałam się w nią, odziałam szlafrokiem i bez słowa wyszłam do Bartmana. Bez pukania wparowałam i usiadłam na skraju łóżka.


- Dobra Bartman, obiecałam a Faustyna Jeziorska dotrzymuje obietnic.


- No ja w sumie żartowałem..


-Dobra, dobra… rozbieram się i lece


- Ulala! Szkoda że już tak późno…


- Zbysiu nie mam czasu!!


I wybiegłam… w samej bieliźnie… a Bartman się gapił… patrząc na to z boku- cudowny widok.


Jak powiedziałam tak zrobiłam a z ust bruneta cieknęła ślinka pożądania…


Wróciłam do pokoju Winiara.


- Gdzie byłaś i co robiłaś?- zapytał


- Nie pytaj kochanie- i padłam na łóżko







Dzisiaj zaszalałam i jest kolejny :)
Mam dość dużo czasu bo wolne, więc wstawiam i nadrabiam zaległości:)
Jakie macie plany na Sylwestra? Ja siedzę w domu i spędzam go z Polsatem lub z Dwójką :D
Pozdrawiam gorąco  i dziękuję za komentarze! :*


ROZDZIAŁ X Witampanatreneracoupanajaksiępanczuje?




Ogólnie rzecz biorąc, to ten dzień wyszedł mi na dobre. Poflirtowałam z masażystami i od razu humor mi się poprawił. Wieczorem, gdy wracałam ze Spa napotkałam Bartmana. Ostatnio nasze relacje się nieco poprawiły i nie jest już z niego taki cham. Idąc przez korytarz, rozmawiając i śmiejąc się w najlepsze, naszym oczom ukazał się Winiar. Ale jaki Winiar?! Zmordowany i zmęczony! Jak go zobaczyłam na sercu zrobiło mi się lepiej. Wiem jestem chamska ale tak było! Postanowiłam jeszcze mu dopiec i chwyciłam Zibiego pod rękę jeszcze bardziej nabijając się z kolejnych słów bruneta. Bartman zaprosił mnie do ich <właściwie mojego byłego> pokoju na pokera na co chętnie przystałam. Musiałam tylko wrócić do pokoju i przebrać się w świeże ciuchy.


Gdy dotarłam już do ich apartamentu okazało się że to była niezła biba… Karty, muzyka, piwko… całkiem, całkiem fajnie.


- Nitka, niezła jesteś!- powiedział zrezygnowany Guma, który chyba ósmy raz przegrywał ze mną. Sęk w tym, że w pokera to ja pierwszy raz w życiu gram! Niestety los się ode mnie odwrócił i już potem nie szło mi tak rewelacyjnie… Wyszłam się przewietrzyć i zapalić fajkę. Za mną wyszedł Igła.


- Pokłóciliście się?


- Po co pytasz skoro wiesz?- odpowiedziałam obojętnie wypuszczając dym z ust


- On nie chciał


- Jasne! Nie chciał! Tyle, że nic mnie to nie obchodzi! To było świństwo!


- O czym mówicie??- do rozmowy dołączył się Zbyszek


- To jeszcze nie słyszałeś??! Pokłóciłam się z Michałem


- Łeee… mogę się założyć że przyjdzie do Ciebie za chwile na kolanach prosząc o wybaczenie!


- Taaki jesteś mądry?? To zakład! Jak przegrasz to na najbliższej kolacji zatańczysz dla całej restauracji a jak ja przegram to…


- Obiegniesz korytarze w hotelu w seksownej bieliźnie!- wszedł mi w słowo Zibi


- Stoi kochaniutki! Igła, przecinaj- wystawiliśmy mu przed nos ręce a on z niemałym zdziwieniem zrobił to co mu poleciłam.


Wróciliśmy do gry. Było świetnie! Zaprzyjaźniłam się z chłopakami. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.


- Niteczka otworzy- powiedziałam teatralnie i ze śmiechem pociągnęłam za klamkę- Witampanatreneracoupanajaksiępanczuje?- powiedziałam jednym tchem ze sztucznym uśmiechem zważywszy na to, że byliśmy lekko wstawieni…


- Eh Niteczko Niteczko… Oni Cie zgorszą!- powiedział z serdecznym uśmiechem i właśnie dlatego bardzo go lubiłam


„ wohoo jak ja bym chciała żeby oni mnie zgorszyli”


- co mówisz??- zaczął dopytywać się Zbyszek


- Czy ja to powiedziałam na głos???


- No właśnie bardzo cicho!


- O japierdole, znaczy ja cie sole!!


- Dobra, kończcie tę balangę i spać- panie trenerze kocham pana!- a z Tobą chcę porozmawiać-o nie, jednak pana nie kocham


Już miałam zaczynać tłumaczenie ale Andrea mnie uprzedził


- Nitka, kurcze bardzo Cie lubie..- oho zaczyna się…- i chciałbym żebyś pojechała z nami do Londynu


- Że co? Że jak?


- Chłopcy przy Tobie mają formę jak reprezentacja Brazylii!- ahaaa że niby oni tacy dobrzy??? Tak, macie racje, nie mam żadnego pojęcia o siatkówce


- Hmm… to ciężkie pytanie. Myślę, że….





Tym razem potrzymam Was w niepewności...!
Pozdrawiam :*





czwartek, 27 grudnia 2012

ROZDZIAŁ IX Ogólnym paradoksem było to, że jeden drugiemu do życia był niejako potrzebny...




Rano obudziłam się czując na sobie czyjeś ciepło. Otworzyłam oczy a tam Winiarski junior!! Rozumiecie to, spalam z dzieckiem?!?! A jemu najwyraźniej się to podobało… kurczowo ściskał moją talię… Na szczęście była 6 rano, wszyscy spali tak więc ja mogłam w spokoju zając się sobą w łazience. Po dłuższej chwili wyszłam z łazienki w celu zabrania ubrań i udania się na śniadanie.


- Co Ty robisz??- powitał mnie krzyk Michała


- Hej, też miło mi Cie widzieć- odpowiedziałam obojętnie.


- Pojebało Cię czy jak?


„ Tak. Odkąd Cię zobaczyłam”- pomyślałam


- Mnie?? To Ty drzesz mordę na mnie od samego rana!


- Czemu paradujesz nago po pokoju?!?!?!?


-Heloł?! Kup sobie okulary! Mam na sobie ręcznik!!


- Co za różnica?! A jakby tu był Oli??! Pomyślałaś o tym?? Jesteś nieodpowiedzialna!


- Ale go nie ma!


- Ale mógłby być!


- Ale go nie ma i chuj!- zakończyłam ostro- Spalam z Twoim synem, czytałam mu bajki, dla niego się przeprowadziłam a Ty mi wytykasz nieodpowiedzialność?? Zajęłam się nim jak własnym dzieckiem ale ok. skoro tak uważasz to dzięki wielkie za szczerość


Stał w bezruchu. Nic nie mówił a ja wzięłam potrzebne rzeczy i wróciłam do łazienki. Czułam się dziwnie… wypruwałam flaki żeby mu zaimponować a on co..?


Ale nie będzie tak łatwo! Popamięta mnie! Tylko dzieciak trochę ucierpi… bo chyba się przywiązał zdeczka… trudno, postaram mu się to jakoś wynagrodzić.


Na śniadanie nie zeszłam… Przemyślałam pare spraw i doszłam do wniosku że tkwię w beznadziei.. Studiuje- ale utrzymują mnie rodzice. Przyjaciół nie mam i ogólnie jakoś tak chujowo… I chyba zbliża mi się okres bo bredzę od rzeczy i staję się uczuciowa…


Idę na całodniowe zabiegi i masaże do przystojnych masażystów i niech się dzieje co się chce!!


< MICHAŁ>

Ale ze mnie kretyn… Nie ma jej na śniadaniu a Oli o nią ciągle wypytuje…. Zajebałem sprawę troszkę… Pogadam z Igłą.. To mądry chłop jest! Na pewno coś mi doradzi

Czego się spodziewałem po rozmowie z nim- nie wiem… Suchej nitki na Mnie nie zostawił- ładnie mówiąc…


Jakby tego było mało: Nitki nie ma, Oli bawi się z recepcjonistkami bo nie może znaleźć wyżej wymienionej a jedna z „opiekunek” perfidnie mnie podrywa… Moje życie to porażka.



OGÓLNYM PARADOKSEM BYŁO TO, ŻE JEDEN DRUGIEMU DO ŻYCIA BYŁ NIEJAKO POTRZEBNY…. ( ale żadna strona nie chciała odpuścić)




Dzisiaj tak trochę nijako... Ale poprawię się- obiecuję! :)
Za błędy przepraszam ;) miłej lektury :*

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt!





Najpiękniejsze życzonka jakie znalazłam!



Ile Możdżonek ma wzrostu


Ile Mika ma zarostu

Ile Zati na trybunach siedział


Ile Igła słów wypowiedział


Ile Bartman powkurzał ludzi


Ile Kubiak w obronie się trudził

Ile Żygadło piłek rozegrał

Ile Kurek punktów zdobył

Ile żeśmy z Gruszką meczów wygrali


Ile razy Jarosz z Ruciakiem asy serwisowe posyłali


Ile Winiar wyciął kawałów


Ile podczas PŚ zawałów


Ile pośród Kibiców radości

Ile Anastasi ma w sobie serdeczności

Ile Piter emocji ma w środku

Ile ludzi mieści się w SPODKU


Tyle zdrowia, pomyślności, szczęścia, ciepła i radości!
życzę ja xd




niedziela, 16 grudnia 2012

ROZDZIAŁ VIII Lubię cię!






Żeby się do końca nie zbłaźnić musiałam dowiedzieć się jak ma na imię ta „żonka”. W ostatniej chwili szepnęłam do Michała


- Jak ona się nazywa?


- Mariola


Z auta wysiadła bardzo ładna kobieta koło 30-stki w czarnych włosach oraz mały, słodki blondynek w wieku około 6 lat. Zaraz później jakiś facet nie dorastający Miśkowi do pięt.


- Michaś, czy to ona? – powiedziałam to tak głośno żeby usłyszała akcentując jednocześnie szczególnie ostatnie słowo


- Tak, to jest Mariola. Poznajcie się


- Pytanie, czy ja ją chcę poznawać?- rzekłam z uśmiechem


Kobieta stała bez ruchu wyraźnie zdziwiona tym, że Michał też kogoś znalazł. Mały jak na razie fascynował się kwiatkami w ogromnej rabacie. Stwierdziłam, że z chłopczykiem najpierw porozmawiam na osobności… Bałam się że mnie nie polubi..


- Wy sobie pogadajcie a ja przywitam się z Olim- pocałowałam Michała w policzek i odeszłam. Trema rosła z każdym krokiem, ale słowo się rzekło..


- Hej mały- powiedziałam niepewnie


- Cześć, ja cię nie znam- rzekł bezpośrednio


- Jestem przyjaciółką twojego tatusia


- Taak? A lubisz go?- odpowiadał coraz bardziej ożywiony


- Jasne, mały!


- To suuper!- przytulił się do moich nóg a ja nie wiedziałam co powiedzieć- Bo mama już taty chyba nie lubi ale teraz jesteś ty! Lubię cię!


Stałam i patrzyłam kątem oka na Mariolę, która ze zdziwieniem wpatrywała się w reakcje syna.


- Idziemy do taty?


- Ehem- chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w jego stronę


Facet Marioli wydawał się być dziwny. W ogóle nie podszedł do niej, tylko czyścił zabrudzenia na samochodzie. Jakiś cholerny dupek z niego chyba!


- I uzgodniliście sobie wszystko Kochanie?- ale to pięknie brzmi…


- Tak, Mariola już jedzie prawdaaa?


- Tak, tak. Cześć- i poszła uprzednio zostawiając walizki Oliego całując go jedynie w czoło.


- Chodźcie, idziemy coś zjeść, wykąpać się i spać- oznajmił Michał i w bardzo dobrych humorach wróciliśmy do ośrodka. Nastąpiły jednak pewne „komplikacje”… Mały za Chiny ludowe nie chciał się rozstać ani ze mną ani z Michałem… żadne argumenty nie pomagały. Bo


Osobnego pokoju nie było rzecz jasna…


Michał wpadł na pomysł… Jakoże był w pokoju z Igłą i Kubiakiem to postanowił na tę ostatnie dni zrobić myk i mnie wprowadzi do niego a Krzyśka lub Dzika „wywali” do mnie. Igła to bardzo fajny człowiek, bo od razu wstawił się za Winiarem i przekonał Kubiaka o tym, że z Bartmanem <jako że tworzą bromans> będzie mu najlepiej. Po 40 minutach, Oli, zadowolony siedział w łazience i czekał na kąpiel. Postawił na swoim- wprowadziłam się do pokoju Michała i Krzyśka. Ten pierwszy miał spać z synem a my z Igłą na osobnych łóżkach. Wykąpaliśmy Małego, potem ja wskoczyłam pod prysznic i wreszcie Michał. Oliwier w tym czasie zażyczył sobie bajkę, a ja, chcąc zrobić na nim dobre wrażenie położyłam się obok niego i zaczęłam mu cichutko czytać, gdyż Krzyś już spał…



mały Winiar i duży Winiar ;)

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział VII Zemsta będzie słodka!




Kolacja była bardzo udana. Bawiliśmy się świetnie! Z każdym tańczyłam co najmniej 2 razy i nie powiem, bo nieźle im szło to wywijanie. Ku mojemu zaskoczeniu, balowałam nawet ze Zbyszkiem i UWAGA UWAGA… Winiarskim! Byłam w niebie jak trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Czułam się tak dobrze i bezpiecznie…


W Spale zostały nam ostatnie dni wspólnego towarzystwa. Chłopcy mieli lecieć do Londynu a ja powrócić do szarej rzeczywistości i wszelakich problemów. Siatkarze stali się dla mnie jak rodzina, której często mi brakowało w rodzinnym życiu.


Schodząc na obiad spotkałam Winiara. Był roztrzęsiony i nieswój.


- Hej. Co się stało? Coś nie tak?


- Życie mi się sypie kobieto!


- Chodź do mnie, pogadamy.


Opowiedział mi co nie co. Szczerze mówiąc wolałabym tego nie wiedzieć. Otóż… mój Apollo miał żonę i syna… Ze śmiałością mogę stwierdzić że „mniej wiesz- lepiej śpisz”. To był dla mnie szok! Zabierałam się za żonatego faceta…?! Ale to nie był jego problem. Okazało się, że jego żona ma kogoś, jest z „tym kimś” w ciąży i wyjeżdża do Włoch a Oliwiera jeszcze dziś wieczorem przywiezie Michałowi… Powiem wam, że szczena mi opadła… Zbyt dużo informacji jak na jeden dzień. Dla Miśka to dopiero musiał być cios… Za niedługo zaczynają się IO, a jak śmiem twierdzić, rozpad małżeństwa z pewnością nie służy dobrej formie..


- Ona tu przyjedzie ze swoim fagasem, rozumiesz?!


- Ciii. Spokojnie. Coś poradzimy na to- on położył się na moich kolanach…


- Nie chcę oglądać ich szczęśliwych… A raczej nie chcę żeby widzieli że jestem załamany… Ja mam pewien plan, ale nie wiem czy mnie za niego nie wyklniesz… - delikatnie się uśmiechnął


- No wal. Najwyżej- uśmiechnęłam się ciepło


- Poudawaj moją kochankę


„ Nawet nie muszę udawać bejbe, ja nią mogę zostać naprawdę” pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.


- Myślisz, że to jest dobry pomysł?


- Myślę że najlepszy jaki miałem od ostatniego tygodnia


- Jeśli tak to wchodzę w to! Nie znam tej suki ale jak bym ją dorwała to… Sorry Michaś


- Spoko. To nawet trochę pomaga


- Haha cieszę się


Doszłam do wniosku, że muszę wyglądać porządnie i elegancko. Czyli musiałam być przeciwnością siebie, ale czego się nie robi dla NIEGO?? Wybrałam strój i z niecierpliwością czekałam na Michała. Miał po mnie przyjść o 19:00. Potem musieliśmy tylko wyjść przed Ośrodek, żeby się z nimi spotkać. Przekonałam Miśka, że miejscem pobytu Oliwiera będziemy się zajmować później. Dla mnie bynajmniej, priorytetem było dogryzienie Dagmarze, Sarze czy jak jej tam jest! Jak można zostawić TAKIEGO mężczyznę?? Zemsta będzie słodka!


Plan był taki, że muszę dobrze udawać kochankę Winiara <i to miało być zajebiste>. Potem musiałam tylko zrobić dobre wrażenie na chłopczyku i bingo! Tylko z tym drugim będzie gorzej… Delikatnie powiedziane nie mam smykałki do dzieci…


Zdenerwowani czekaliśmy na „gości”. Michał dostrzegł nawet mój strój i nie mógł oderwać wzroku od mojego tyłka. Całkiem tak, jak za pierwszym razem kiedy go spotkałam….


O 19:30 pod Spalski ośrodek podjechał srebrny, elegancki samochód a my przytuliliśmy się do siebie i zaczęliśmy wdrażać nasz plan w życie…




i jest kolejny :) 

Rozdział VI No ja przecież jestem Gertruda!




Po wczorajszym jakże ciężkim dniu, zaspałam na śniadanie. Od rana byłam rozzłoszczona! Czemu oni mnie nie obudzili?! Wstałam dopiero o 12:15 co oznaczało, że chłopcy są już na pewno na treningu. Przebrałam się i delikatnie umalowałam. Sądząc po promieniach słońca jakie wpadały przez zasunięte rolety stwierdziłam, że dzisiejszy dzień będzie wyjątkowo gorący.


Z powodu tego, że wczoraj wypaliłam wszystkie moje zapasy cennego tytoniu postanowiłam rozejrzeć się po okolicy za jakimś sklepem. Przed 13 wyszłam z ośrodka. Oznaczało to, że do powrotu chłopaków mam ponad 2 godziny.


Po przejściu około 500 metrów ujrzałam dużą galerię. Na samą myśl o zakupach poprawił mi się humor. Jednak sprawą priorytetową były dla mnie fajki, to też kupiłam w pierwszej kolejności ich zapas. Do głowy przyszła mi wspaniała myśl… Skoro dzisiaj jest ta kolacja to musze kupić sobie coś ładnego. Po skompletowaniu całego stroju kupiłam jeszcze parę letnich ciuchów i zadowolona wróciłam do pokoju.


Ale coś mi nie pasowało… Na piętrze było bardzo głośno a chłopcy mieli trening… prawda??? Spojrzałam na telefon a tam 15:45 co oznacza że trenig dawno się zakończył a do kolacji zostało bardzo mało czasu. A ja przecież muszę wyglądać olśniewająco.


Wparowałam do pokoju i nie zważając na moich współlokatorów, bez słowa udałam się do łazienki. Po 30 minutach zaczęli się dobijać do pomieszczenia w którym się znajdowałam. Ja natomiast odesłałam ich do diabła! Marcin, jak to Marcin, uległ mi. Zabrał Piotrka i Zbyszka do chłopaków żeby tam skorzystali z prysznica i ogarnęli się. I znowu mi tym zaimponował.


O 17.25 gotowa stałam przed lustrem podziwiając moje starania. Całkiem pasowały mi klimaty kiecek- mini…


0 17.45 zadzwonił do mnie Marcin żebym się zbierała bo jak zwykle się spóźnię. Posłusznie wyszłam z pokoju i udałam się na wyznaczone miejsce zbiórki.


- Cześć wszystkim – krzyknęłam z uśmiechem


- Dzień dobry- lekceważąco odpowiedzieli Igła i Jarski


- Co jest? Co się stało?


- Nic nic. My czekamy tylko na kogoś- odpowiedział zdenerwowany Marcin


Ja zdziwiona poprawiłam włosy i podeszłam do trenera aby uzyskać jakichś dokładniejszych informacji.


- Dzień dobry- przywitałam się po angielsku


- Ile razy mam mówić, że nic nie chcemy kupić- prawie krzyczał


- Do jasnej cholery, niech mi ktoś powie o co tutaj chodzi ???!!!- zadarłam się na całą recepcje a przechodnie dziwnie się na mnie popatrzyli.


- Posłuchaj mnie pani, nie wiem na kogo pani czeka ale my…- uciął wpół zdania Cichy Pit i otworzył usta- Czy to….. Nitka?!?!?!?!?


- Nieee no skąd. Jaaaa? No ja przecież jestem Gertruda! Pewnie matołki że Nitka! A Wy myśleliście że kto??


- Chyba se jaja robisz… nie poznaliśmy cię. Wyglądasz… inaczej niż zwykle- głos zabrał Winiarski


- To mam się iść przebrać?- zapytałam zdenerwowana całą tą sytuacją


- Nie!!- krzyknęli wszyscy łącznie z AA


- Wyglądasz olśniewająco! Sponsor oszaleje- zażartował Kapitan


- no!! Come on everybody- pospieszył nas trener a ja z dumą kroczyłam zaraz za Anastasim czując na sobie wzrok siatkarzy…

stylizacja: 
miłej lektury :) 
 pozdrawiam :)

niedziela, 9 grudnia 2012

ROZDZIAŁ V Co ty do jasnej Anielki robisz na podłodze??!




Przywitałam się z chłopakami a później pogadałam z trenerem. Okazało się, że jutro mają spotkanie z jakimś ważnym sponsorem i cała kadra jedzie wieczorem do restauracji na kolację. Nie bardzo rozumiałam co ja mam z tym wspólnego, ale po chwili wszystko się wyjaśniło. AA chciał żebym pojechała razem z nimi, bo jak powiedział „ Czynię cuda a sponsor nie może się wycofać”. No po takim komplemencie nie mogłam mu odmówić. Autokar miał czekać na nas o 18:00 na parkingu pod ośrodkiem. Po treningu, na którym trochę się wynudziłam, wróciłam do pokoju. Kolacji nie jadam, więc nawet nie wyszłam później z pokoju. Całkowicie oddałam się muzyce… Chłopcy wrócili przed 19:00. Wspaniałomyślnie wcześniej się wykąpałam żeby nie być przez nich poganianą. Strasznie tego nie lubiłam.


Był jednak chyba większy problem…. Skoro nas jest czwórka a łóżka są trzy to… Cholera… Bez słowa wybiegłam z pokoju zabierając tylko fajki. Nie wspomnę że miałam na sobie tylko koszulkę nocną, ale ja nie czułam skrępowania. W sumie to często tak robiłam u mnie w mieszkaniu… Sąsiedzi mieli atrakcje.


Biegnąc przez korytarz w szpileczkach, na zakręcie przed windą, wpadłam na kogoś… Już myślałam że los całkowicie się do mnie odwrócił aż tu zobaczyłam mojego Apollona.


- Przepraszam cie bardzo- powiedział speszony


- Nic nie szkodzi- przecież ja go nie przeproszę < haha>


Popatrzył na moją rękę w której trzymałam pudełko papierosów i uśmiechnął się dosyć tajemniczo…


- Coś nie tak?- zapytałam niewinnie


- Właśnie byłem w sklepie po fajki ale było zamknięte…


Otworzyłam paczkę i bez słów podsunęłam mu ją pod rękę. On grzecznie wziął jednego i podziękował.


- Następnym razem to ja się odwdzięczę- powiedział z czarującym uśmiechem i udał się do swojego pokoju.


A ja biedna w samej koszulce przed ośrodkiem wypaliłam pozostałą część paczki…. Gdy wróciłam do pokoju, wszyscy spali więc wnioskowałam że chyba długo mi zeszło to palenie. Przy samym wejściu przepadłam przez coś. Z moich ust poleciała niemiła wiązanka ale opamiętałam się gdy na ziemi zobaczyłam zaspanego Marcina.


- Co ty do jasnej… Anielki robisz na podłodze??!


- Robię ci miejsce w łóżku!


- Jak to..?


- Chyba nie myślisz ze pozwoliłbym Ci spać gdzieś… nie wiadomo gdzie?


- Coraz bardziej zaczynam cie lubić. Dzięki. Dobranoc- pogłaskałam go po głowie i położyłam się do łóżka. Odpłynięcie do krainy Morfeusza nie trwało długo…


ROZDZIAŁ IV Ostro grasz maleńka







Jak łatwo się można domyślić, głównymi gośćmi byli siatkarze, sztab szkoleniowy itp. Było ich tak dużo że wolnych miejsc było zaledwie dla nas trzech. Do ciasnoty musieliśmy się niestety przyzwyczajać z wiadomych powodów… Wszystkie oczka były zwrócone na nas. Chłopcy tajemniczo się uśmiechali podgwizdując pod nosem i szeptając między sobą. Ja do takich sytuacji przywykłam. Zawsze ilekroć wychodziłam na miasto czułam na sobie wzrok facetów. Marcin wpadł na wspaniały pomysł zapoznania mnie z reprezentacją. W końcu dowiedziałam się jak ma na imię mój „ulubiony” współlokator- Zbyszek oraz tajemniczy przystojniak o lazurowym spojrzeniu. Jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu o tym jak działam na facetów. Po pierwsze trener Anastasi wzroki nie mógł ode mnie oderwać. Podobnie mój ideał- Michał.


Dostałam kuszącą propozycję uczestniczenia w treningu siatkarzy. Bez zbędnego gadania się zgodziłam. Chciałam tego. Po śniadaniu przebrałam się i udałam się na salę. Nie byłabym sobą, gdybym po drodze się nie zgubiła. Szczęście w nieszczęściu napatoczyłam się na Bartmana


- Niteczka się zgubiła phi!?- zapytał perfidnie wlepiając wzrok w mój dekolt


- Po pierwsze: Tu mam oczy- pokazałam mu palcem moje zielone paczadła i dodałam- A teraz powiem krótko: spadaj!


- Przecież wiem że nie wiesz gdzie iść. Pomóc ci?


- Wolałabym pocałować tutejszego konserwatora niż przyjąć twoją pomoc


- Ostro grasz maleńka


- Maleńka to może być zawartość twojego mózgu, ewentualnie spodni


Posłał mi buziaka w powietrzu i wszedł do pomieszczenia z napisem „szatnia”


Mój bulwers nie miał końca. Ten facet tak mnie irytował…! Mniejsza o to. Już jestem na dobrej drodze. Bingo! Po dość intensywnym i długotrwałym spacerze po ośrodku, otwieram drzwi i widzę salę a w niej chłopaków przygowujących się do treningowego meczu… Dałam radę!


ROZDZIAŁ III Ale dla nas i tak będziesz Nitką




Doszliśmy… Bez pukania oczywiście weszłam do gabinetu „dyrektorka”.


- Dzień dobry! Choć nie dobry!! Moje nazwisko Jeziorska i chciałam poinformować pana że to skandal!!!


- Tee Nitka, weź się nie unoś bo Ci żyłka pęknie- mój ulubiony cham musiał przypomnieć o swojej obecności…


- Jaka Nitka? WTF?- wyszeptałam z zabójczym wzrokiem do bruneta


- Koleżanka chciała powiedzieć, że zaszła pomyłka i 4 osoby zostały przydzielone do 3-osobowego pokoju- sytuacje uratował brodaty ;p ale mnie skarcił wzrokiem.


- Fuszerka!- musiałam… ;D


- Nitka! Siedź cicho! Niech pan coś z tym zrobi…!


- Taak??? Już sprawdzam… ehe… noo.. uuuu…


- Niechżesz pan do jasnej cholery coś w końcu powie!!!!!!- wybuchłam


- Tak. Już. Niestety to prawda… Zostaliście przydzieleni do jednego apartamentu… Nie wiem jak to mogło się stać… Ale nie mam dobrych wieści. Nie mamy już wolnych pokoi… Są wakacje, sami państwo rozumieją… Wszystko zajęte do końca września…


- Chyba śnię! Ja z nimi padnę!!!!!!


- A my z tobą!


- Ty chamski się nie odzdzywaj!! I co teraz Pan zrobi z tym?


- Oczywiście pobyt będzie za darmo plus wszystkie zabiegi kosmetyczne gratis…!


- yyy i mamy wrócić razem do pokoju?? RAZEEM?


- Bardzo mi przykro…


- Come on! Wychodzimy.


W pokoju:


- No dobra. Nie pomyślałam że muszę to powiedzieć ale musimy się pomieścić tutaj. JA NIE MAM ZAMIARU REZYGNOWAĆ Z WYPOCZYNKU !! Wy nie macie natomiast wyjścia.


- My też nie odpuścimy- zawtórował cham


- Świetnie! Najwyżej się pozabijamy hahah- brodaty jak zwykle pozytywnie- Ja jestem Marcin


- Faustyna


- Ale dla nas i tak będziesz Nitką


- Doobra, nie chce wnikać czemu, mi nie przeszkadza


- No nie każdy ma taką figurę bejbe- Zaśmiał się cichy - A Jam jest Piotrek- no i tym sposobem też się przywitał. Ale trzeci miał mnie w dupie! Czy ja już mówiłam jaki z niego idiota??! O Bosz…


Zanim się zorientowałam była już pora obiadowa. I jak to przystało na Faustynę Jeziorską musiałam zmienić strój haha. Nie powiem bo chłopcy zaczekali na mnie, ale jak zwykle nie mogłam się wyrobić na czas… I wkroczyliśmy do restauracji pełnej ludzi…





ROZDZIAŁ II Jak Żubry w żołędzie




Stałam jak wryta, tak jak oni ;p dlaczego ja mam kartę do ich pokoju, a raczej czemu oni są w Moim pokoju…??! O co tu chodzi..?


-Dooobra… nie chce mi się teraz wnikać dlaczego tu jesteście. To mój apartament! dociekać będę jak się wykąpie… i zapalę bo nie wytrzymam! także z drogi panowie!


- A kto Ci powiedział żet to twój pokój??


- YYY… no bo mam do niego kartę??! Widzę że spostrzegawczości Wam nie brakuje…- zironizowałam


- Ha! odezwała się!


-Dobra! Spokój!- zakrzyknął drugi lokator- Idź się wykąp się czy co tam chcesz. Potem się zastanowimy nad tą sytuacją.


Weszłam do łazienki z żelem pod prysznic o smaku poziomki, pastą i szczoteczką do zębów i ręcznikiem. Nie zabrałam świeżych ubrań ale to wyczaiłam jak już zamoczyłam się w wodzie. Leżąc w ogromnej wannie spoglądałam do okna na czerwcowe słońce, które wpadało do pomieszczenia i myślałam nad zaistniałą sytuacją. Wydawałam wstępne opinie o chłopakach. Ten co mi docinał miał ciemne włosy, nie w moim typie. Jeszcze taki cham… Ten co mnie „bronił” – całkiem przyjemny, z brodą. A trzeci… no ten trzeci taki jakiś cichy ;D


Po godzinie wyszłam z łazienki, w ręczniku rzecz jasna, w celu zabrania ubrań z walizki. Chcielibyście widzieć ich miny… ;D haha wlepiali we mnie swoje gały normalnie jak…. Żubry w żołędzie...?? Czy jakoś tak ;p ( Moja inteligencja i pomysły czasem mnie przerażają i rozwalają... haha) No i Wtedy otworzyły się drzwi i wleciał <wleciał dosłownie> fajny gościu, po wzroście oceniłam że też siatkarz… on od razu przykuł moją uwagę. Był ślicznie opalony i miał wyjebane w kosmos oczęta… Najwyraźniej on też zawiesił na mnie oczko;D


- No ja już ide się ubrać… wyszłam tylko po ubrania….nie przeszkadzam, ale jak będę gotowa to idziemy do dyrektora tego pseudo hotelu!- Odwróciałm się na pięcie i kierowałam się w stronę łazienki - I nie gapcie się już na mój tyłek haha- usłyszałam tylko ciche „niezła jest”.


Ubrana i ogarnięta, weszłam do pokoju. Podobałam się sobie. Ale tego ładnego już nie było…


- to idziemy?- zapytałam


- Jasne- zawtórował mi ten z brodą


I wyszliśmy we czterech z pokoju.


- Chodźcie do windy- powiedział cichy


- O nieee. Nie ma szans. Idziemy schodami i koniec.


- Czemu?


- Bo na dziś mam już dość jazdy windą.


- Aaa. To przez Ciebie musieliśmy taszczyć bagaże schodami… Zepsułaś windę??


- Oj tam. Sama się zepsuła.


Reszta facetów ( 2) szła w ciszy. Byliśmy bardzo poddenerwowani tą sytuacją….









ROZDZIAŁ I Złośliwość rzeczy martwych czyli długa przejażdżka windą.



Wsiadając do windy oczywiście musiałam coś zmalować...potknęłam się i poleciałam na guziki, te od pięter. Odetchnęłam z ulgą że nie złamałam sobie przykładowo obcasa.... No ale coś było nie tak... Winda piszczała i chyba coś się zepsuło... Maszyna zwariowała i dobre 10 minut woziła mnie tam i z powrotem.


Z ledwością wyszłam... To był szok dla mojego żołądka i mózgu... Czułam że muszę zapalić. Idąc przez korytarz znalazłam mój pokój- 310. Było w nim podejrzanie głośno.. Tak jak na całym piętrze... To było zdecydowanie dziwne, ale w końcu nazywam się Faustyna Jeziorska prawdaaaa?? Pociągnęłam za klamkę i zobaczyłam trzech mężczyzn w koszulkacha i bokserkach... widok jak dla mnie codzienny ;D


- Ja nie zamawiałam striptizerów a tym bardziej męskich dziwek hahah- początkowo nie poznałam ich ale potemn coś mi zaczęło świtać... Już wiem!! To byli Ci.... nooo... o ...! to są POLSCY SIATKARZE! Byłam w takim szoku, że nawet nie zrobił na mnie wrażenia mój <??> przyzwoity zresztą apartament... w którym z niewiadomych powodów były trzy łóżka...




PROLOG







Śliczna brunetka wjechała na parking. Już miała parkować na jej stałym miejscu ale jej oczom ukazała się tabliczka z napisem "REZERWACJA".


"Jaka rezerwacja? to jest MOJE stałe miejsce! Ja im pokaże! Jak oni traktują swoich gości!?" pomyślała zielonooka i tak jak zamierzyła, nie zważając na oznakowanie- zaparkowała. Do Spały przyjeżdżała regularnie na tzw. odnowę biologiczną. Wysiadła ze swojego ślicznego samochodu taszcząc za sobą, jak przystało na kobietę, dwie ogromne walizki. Na pierwszy rzut oka było widać dobry gust i mnóstwo kasy- jej ubrania aż krzyczały: JESTEŚMY DROGIE!!


Po wielkich wysiłkach związanych z przyciągnięciem bagażu, weszła do recepcji. Kontem oka dostrzegła na parkingu autobus, piskający w niebogłosy! „Oj oj… chyba zajęłam im miejsce parkingowe… tak mi przykro że aż wcale haha helooooł? mało jest wolnych miejsc???”- brunetka zaśmiała się w duchu. Po uregulowaniu wszystkich formalności związanych z zameldowaniem, dostała kartę do swojego apartamentu. Kierując się do windy, usłyszała głosy dochodzące z zewnątrz:


- Ciekawe kto nas tak załatwił? Chyba ktoś bardzo zajebisty, taka fura, że hohoho brałbym-odezwał się męski głos, za którym poszła salwa śmiechu. Jako że zielonooka była osobą o niebywałej zdolności do tzw. „ciętych ripost”, nieomieszkała i tym razem ogłosić światu, że jest w tym mistrzem.


- Bez wątpienia należy do osoby zajebistej, a wiecie czemu?? Bo należy do mnie – z uśmiechem odwróciła się na pięcie i weszła do windy zostawiając ich z bardzo nietęgimi minami.