sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział VII Zemsta będzie słodka!




Kolacja była bardzo udana. Bawiliśmy się świetnie! Z każdym tańczyłam co najmniej 2 razy i nie powiem, bo nieźle im szło to wywijanie. Ku mojemu zaskoczeniu, balowałam nawet ze Zbyszkiem i UWAGA UWAGA… Winiarskim! Byłam w niebie jak trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Czułam się tak dobrze i bezpiecznie…


W Spale zostały nam ostatnie dni wspólnego towarzystwa. Chłopcy mieli lecieć do Londynu a ja powrócić do szarej rzeczywistości i wszelakich problemów. Siatkarze stali się dla mnie jak rodzina, której często mi brakowało w rodzinnym życiu.


Schodząc na obiad spotkałam Winiara. Był roztrzęsiony i nieswój.


- Hej. Co się stało? Coś nie tak?


- Życie mi się sypie kobieto!


- Chodź do mnie, pogadamy.


Opowiedział mi co nie co. Szczerze mówiąc wolałabym tego nie wiedzieć. Otóż… mój Apollo miał żonę i syna… Ze śmiałością mogę stwierdzić że „mniej wiesz- lepiej śpisz”. To był dla mnie szok! Zabierałam się za żonatego faceta…?! Ale to nie był jego problem. Okazało się, że jego żona ma kogoś, jest z „tym kimś” w ciąży i wyjeżdża do Włoch a Oliwiera jeszcze dziś wieczorem przywiezie Michałowi… Powiem wam, że szczena mi opadła… Zbyt dużo informacji jak na jeden dzień. Dla Miśka to dopiero musiał być cios… Za niedługo zaczynają się IO, a jak śmiem twierdzić, rozpad małżeństwa z pewnością nie służy dobrej formie..


- Ona tu przyjedzie ze swoim fagasem, rozumiesz?!


- Ciii. Spokojnie. Coś poradzimy na to- on położył się na moich kolanach…


- Nie chcę oglądać ich szczęśliwych… A raczej nie chcę żeby widzieli że jestem załamany… Ja mam pewien plan, ale nie wiem czy mnie za niego nie wyklniesz… - delikatnie się uśmiechnął


- No wal. Najwyżej- uśmiechnęłam się ciepło


- Poudawaj moją kochankę


„ Nawet nie muszę udawać bejbe, ja nią mogę zostać naprawdę” pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.


- Myślisz, że to jest dobry pomysł?


- Myślę że najlepszy jaki miałem od ostatniego tygodnia


- Jeśli tak to wchodzę w to! Nie znam tej suki ale jak bym ją dorwała to… Sorry Michaś


- Spoko. To nawet trochę pomaga


- Haha cieszę się


Doszłam do wniosku, że muszę wyglądać porządnie i elegancko. Czyli musiałam być przeciwnością siebie, ale czego się nie robi dla NIEGO?? Wybrałam strój i z niecierpliwością czekałam na Michała. Miał po mnie przyjść o 19:00. Potem musieliśmy tylko wyjść przed Ośrodek, żeby się z nimi spotkać. Przekonałam Miśka, że miejscem pobytu Oliwiera będziemy się zajmować później. Dla mnie bynajmniej, priorytetem było dogryzienie Dagmarze, Sarze czy jak jej tam jest! Jak można zostawić TAKIEGO mężczyznę?? Zemsta będzie słodka!


Plan był taki, że muszę dobrze udawać kochankę Winiara <i to miało być zajebiste>. Potem musiałam tylko zrobić dobre wrażenie na chłopczyku i bingo! Tylko z tym drugim będzie gorzej… Delikatnie powiedziane nie mam smykałki do dzieci…


Zdenerwowani czekaliśmy na „gości”. Michał dostrzegł nawet mój strój i nie mógł oderwać wzroku od mojego tyłka. Całkiem tak, jak za pierwszym razem kiedy go spotkałam….


O 19:30 pod Spalski ośrodek podjechał srebrny, elegancki samochód a my przytuliliśmy się do siebie i zaczęliśmy wdrażać nasz plan w życie…




i jest kolejny :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz