Nie chce Cię z oczu stracić więc
Jeszcze więcej Dzień dobry
Kocham Cię
Podzielimy dziś ten ogień na dwoje[...]
3 lata
później…
-Rusz się! Zwijaj dupę i do samochodu! Mała kopia Faustysi nie będzie dłużej czekać!- krzyknęłam wchodząc do salonu do mojego męża siedzącego przed telewizorem
- Co Ty gadasz? Już? Przecież termin jest za tydzień!
- No gdziesz, ja przecież żartuję!- wykrzyczałam z ironią
- Uff… Już myślałem, że mówisz prawdę- zaśmiał się nerwowo i powrócił do wykonywanej czynności
- Kurwa mać! Boże, daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to ich wszystkich rozpierdolę!
- Ale Nitka… Ty robisz jaja, tak…?
- Kochany mężusiu, zaraz będziesz odbierał poród tutaj, u nas w salonie, rozumiesz??!!- dopiero wtedy spańkował
- Lecę po samochód!- wybiegł z mieszkania
- Ej Ty!!! A kto weźmie walizkę??!
Zawrócił i zgarnął wielki bagaż. A ja, biedna, maleńkimi kroczkami dreptałam w stronę wyjścia a następnie w stronę samochodu. Dziecko kopało niemiłosiernie! A zarzekałam się, że nigdy nie będę matką…. Ehh… Wytrzymałam niemal dziewięć miesięcy to teraz też wytrzymam.
W drodze do szpitala przekroczyliśmy wszystkie ograniczenia, zignorowaliśmy wszystkie czerwone światła i po kwadransie jechałam na wózku na porodówkę. Wody odeszły już dawno a dziecko nie chciało czekać nawet na położnika. Musiałam przeć. Przybiegł specjalista i radził co robić. Najważniejszy oddech…
Wdech…..
Wydech….
- Niech ojciec dziecka chwyci Panią za rękę, będzie Wam łatwiej. Przy okazji tatuś pomoże przy odcięciu pępowiny. Tylko niech Pan nie mdleje- zaśmiał się lekarz- a Pani niech prze z całych sił!
Po dwóch godzinach miałam wszystkiego dość! Każda moja komórka w ciele była wyczerpana! A co gorsza maluch nie wychodził. Jeszcze tylko nóżki a moja frustracja osiągnęła apogeum
- Ty pieprzony dawco plemników! Ugh ugh… Nie chciało Ci się po gumki do sklepu, a teraz to ja musze cierpieć! Ugh ugh… To nasze pierwsze i ostatnie dziecko Ty… skurwielu! Ugh ugh… Chyba, że kolejne urodzisz sam! Ugh ugh… Zapomnij o jakimś przypadkowym bzykanku! Ugh ugh…. Od dziś żyjemy w celibacie, tak na wszelki wypadek!!!
- Gratuluję!!! Macie śliczną i zdrową córeczkę!- w końcu po trzech godzinach męczarni usłyszałam te zbawienne słowa. Cała złość na szczęśliwego tatusia przeszła mi po tym, jak mogłam wziąć „małą mnie” na ręce. Rozpierała mnie duma! Ja, Faustyna, byłam prawdziwą, rzeczywistą matką!!!
Mogę powiedzieć, że to była najszczęśliwsza chwila w moim życiu! Miałam obok siebie najśliczniejsze dziecko na świecie i kochającego partnera! Mimo zmęczenia podniosłam się z Małą wyżej i cmoknęłam mojego równie uradowanego męża w usta szepcząc mu cichutko do ucha:
- Kocham Cię, Michale Winiarski! ♥
_____________________________
___________________________________________
Kochane Moje Czytelniczki!
Dziękuję Wam za te 3 (??) wspaniałe miesiące na tym blogu! :*
Pragnę każdej podziękować za komentarze, które dawały mi nieziemskie kopy w tyłek (w dobrym tego słowa znaczeniu ;P) :)
Przepraszam te, które zawiodły się na tym opowiadaniu... Ale do talentu w pisaniu mi jeszcze duuuuużo brakuje! :)
Chciałam Was odrobinę zaskoczyć tym zakończeniem i mam ogromną nadzieję, że mi się to udało :)
Jeśli zdecyduję się na nową historię to z pewnością dodam notkę na tym blogu a zainteresowane poinformuje :)
Jeszcze raz Wam gorąco dziękuję ♥
Łezka mi się w oku kręci, że muszę zakończyć tą historię jednakże wszystko ma swój początek i koniec!
Trzymajcie się ciepło i informujcie mnie o Swoich nowych rozdziałach dalej na tym blogu :***
Papa ♥
Ej ale jak to? Jak mogłaś zakończyć to opowiadanie bez wyjaśnienia tego wszystkiego. Super, że Nitka i Winiar mają dziecko i są szczęśliwi ale gdzie w tym wszystkim Zibi? Co się z nim stało? Jak Winiar i Faustyna się pogodzili? Jest tyle pytań na które nie znam odpowiedzi. No nic, pozostaje mi tylko napisac swój własny scenariusz w głowie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za to opowiadanie, bardzo je lubiła. Mam nadzieję, że szybko stworzysz coś nowego!
Pozdrawiam ;**
dziękuję za miłe słowa :***
UsuńTo motywuje mnie do myślenia nad czymś nowym! :)
Dziękuję Ci, że byłaś i czytałaś moje skromne wypociny :***
Buziaczki :*
Tobie się łezka w oku kręci a ja wyje jak głupia że to już koniec. Do ostatniego zdania trzymałaś nas w niepewności kto jest owym szczęśliwcem Winiar czy Bartman. Cieszę się że był to jednak mój ulubieniec. Epilog taki jak całe opowiadanie czyli świetny. Gdy Faustyna wygłasza swoją mowę o < pieprzonym dawcy plemników > śmiałam się jak opętana ale gdy dotarło do mnie że to już koniec znów zaczełam wyć. Twój blog mnie zauroczył i to dzięki tobie napisałam swój. Spróbój nie napisać czegoś innego to znajde cie i osobiście zmuszę abyś coś napisała. Żałuje tylko że nigdy się nie dowiemy jak Faustyna wybaczyła Michałowi. Prosze cię napisz taki dodatek w którym opiszesz kiedy mu wybaczyła i dlaczego. No i co stało się ze zbysiem? Załamał się ? pozostało jeszcze tyle pytań...
OdpowiedzUsuńCzekam na twoje nowe dzieło no i oczywiście na bonus do tego bloga na który jak wyżej napisałam bardzo licze !!!!!!!!!!!
Kochana trzymaj się i wracaj szybko z nowym opowiadaniem
POZDRAWIAM
WINIAROWA :)
Myślę, że same najlepiej wytłumaczycie sobie to w głowie :)
UsuńAczkolwiek pomyślę nad takim dodatkiem jednak uważam, że nie ma takiej potrzeby :) Zobaczymy jeszcze :)
Chciałam Was właśnie rozśmieszyć odrobinę w tym epilogu i padło właśnie na poród xD
Dziękuję za słowa otuchy i cieszę się, że byłam dla Ciebie poniekąd 'inspiracją':)
3maj się :***
do następnego! :*
Jak to? Cóż to za niedopowiedzenia, gdzie Zibi? ;(( I jak Fausti z Winiarem się pogodzili? Przecież ją zdradził, zranił, i w ogóle... No ale widocznie taki miałaś pomysł na to opowiadanie, i tyle :D
OdpowiedzUsuńA akcja porodowa- mistrzostwo świata! Niezłe teksty padały ("Chyba, że kolejne urodzisz sam"- jebłam w tym momencie, po prostu inaczej się nie da tego określić), widocznie Nitka miała ogromne bóle ;p
I mają śliczną, zdrową córeczkę (jakie imię dla małej Winiarówny?). Jak naskrobiesz coś nowego, daj znać.
Pozdrawiam, S. ;)
http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
Dzięki za wspieranie w czasie prac nad kolejnymi rozdziałami i cieszę się, że mogłam choć troszkę Cię rozśmieszyć- taki był plan :)
Usuńw razie czego na pewno poinformuję! :***
:***
ja żałuję tylko, że trafiłam na Twój blog tak późno, ale warto było nadrabiać! Cieszę się, że to właśnie Winiar został numerem jeden. To on od początku zawrócił jej w głowie, sprawił, że się zmieniła i chciała kochać i być kochaną. I chociaż wtedy poszedł w tango z Joanną to jednak dało się o tym zapomnieć. Widocznie serenady odśpiewywane o 18 dały pożądane efekty! Zbyszek dla mnie- mimo szczerych chęci nie pasuje na męża i ojca, bo zawsze myślę o nim w kategorii casanovy, który zalicza kolejne panny i zaznacza w swoim kalendarzyku wszystkie zdobycze. A właśnie Michał jest przeciwieństwem, który oferuje miłość i ciepło. Poza tym Oli na pewno maczał w tym palce ;p innego scenariusza w swojej głowie nie ułożę! Żałuję, że to już ostatni rozdział. Uśmiałam się, bo Winiar był taki nieogarnięty. :) Dobrze, że Faustyna trzeźwo myślała, bo inaczej córka przyszła by na świat na dywanie! Ale w końcu to tylko facet, więc nie można wymagać zbyt wiele. Scena porodu genialna! Serio, płakałam ze śmiechu! Właśnie tak wyobrażam sobie przychodzenie na świat dziecka w obecności ojca. :) Na samym początku też się sama do siebie uśmiechnęłam, bo ciągle grzmię, że nie będę miała dzieci, że ich nie znoszę i nie ma nawet takiej opcji. A wszyscy mi mówią, że te dziewczyny, które tak się zarzekają i tak matkami zostają. Jedno jest pewne- jeszcze długo nie! :) Oczywiście nie pogniewałabym się, gdybyś napisała uzupełnienie tego epilogu, bo to jeszcze jeden epizod wychodzący spod Twojego pióra, ale wydaje mi się, że takie po części otwarte zakończenie to dobre rozwiązanie. Każda z nas może sobie wyobrazić własny koniec. Dziękuję Ci bardzo, że pisałaś to opowiadanie, z którym śmiałam się i smuciłam, a szczególnie denerwowałam. :) I ja się nie pytam czy napiszesz coś jeszcze, tylko kiedy?! Czekam na powiadomienie! Całuję, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńjejku... to jest piękne co piszecie! :* Jak rozpoczynałam tego bloga to nigdy nie pomyślałam, że ktoś to będzie czytał! a tu proszę... :) Dziękuję bardzo za komentarze! :* Mimo, iż może późno zaczęłaś czytać to jak komentowałaś to wyraźnie czułam, że w czytanie każdego rozdziału wkładałaś serce- a to takie komentarze cieszą najbardziej! :* W mojej głowie wiele pomysłów ale trzeba wybrać jakiś jeden, konkretny i sprawdzić czy "to coś" ruszy ;)
UsuńBuziaki :***
Winiarski? Tego to się nie spodziewałam. Ale najwidoczniej oni byli sobie przeznaczeni, pomimo wszystkich niedomówień i kłótni. Jednakże chciałabym wiedzieć, co stało się ze Zbysiem, ta niewiadoma mnie chyba zeżre. :P
OdpowiedzUsuńFaustyno, tak się tylko mówi o tym seksie. Aż do następnego razu! :D
To ja dziękuję za tę historię i za to, że mogłam w niej uczestniczyć. :*
To mnie zaskoczyłaś, byłam przekonana, ze ona będzie teraz z Zibim. No ale cóż skoro wybaczyła Winiarskiemu to okej, mam nadzieję, że już więcej nie zdradzi, tym bardziej, że mają śliczną córeczkę! :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co tam u Zbyszka, jak to się wszystko potoczyło.
Szkoda, że to już koniec, lubiłam tą historię, ale widzę, że ruszasz z czymś nowym także na pewno będę tam zaglądać :)
Pozdrawiam zatem i zapraszam na dwunastkę do mnie :)
http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/
Ja leżałam ze śmiechu jak to Faustyna wyzywała Winiara.. Fajnie, że Michał i Nitka jednak są razem, bo po ostatnim rozdziale miałam wątpliwości czy tak będzie ;) Dziękuję Ci za tę historię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to będzie Michał. Nie mogło być inaczej :D w końcu p. Winiarski nie poddaje się :D
OdpowiedzUsuńBłagam Cię napisz prosze jakieś wyjaśnienie, bo ja biedna teraz nie wiem jak to się rozwiązało, i nie moge sobie poradzić sama z ułożeniem tego co się wydarzyło :x :D a Ty to zrobisz najlepiej..
OdpowiedzUsuńwg szkoda że to już koniec :)
Klaudia :]